mila_01_slider

Tytuł Mistrzyni Polski należy do mnie!

W miniony weekend odbyły się pierwsze Amatorskie Mistrzostwa Polski na 1 Milę. Takiej imprezy jeszcze nie było. Wszyscy uczestnicy mogli poczuć się jak prawdziwi zawodowcy. Oprawa biegu była dokładnie taka jak na mitingach lekkoatletycznych. To jednak nie wszystko.

W Mistrzostwach mieliśmy pobiec oboje, ale ostatecznie na starcie stanęłam tylko ja. Adi po raz kolejny oddał się fotografii. Plusem takiego układu jest to, że coraz częściej mam świetne zdjęcia ze startów!

1 Mila to tylko i aż 1,609 kilometra. Wydaje się mało w porównaniu z zawodami, w których biegam na ulicy. To jednak zupełnie inny wysiłek. Tu biegniesz na pełnych obrotach od samego początku, a na ostatnich metrach musisz jeszcze docisnąć ile sił w nogach.

Na linii startu

Na linii startu

Przyznam się, że bardzo cieszę się każdym startem ale też coraz częściej wyczekuję wolnego weekendu, bez żadnych zobowiązań. Tak było i teraz. Kiedy zadzwonił budzik o 7:00, przez pierwsze 10 sekund zastanawiałam się „Jaki to mamy dziś dzień tygodnia i po co ten budzik?”. To był wyjątkowo ciężki poranek. Przez chwilę żałowałam, że w ogóle zapisałam się na cokolwiek. Tego dnia czekały mnie aż dwa starty! Punktualnie o 10:15 bieg na 1 Milę, a o 12:00 miałam stać już na starcie Samsung Irena Women’s Run na dystansie 5 km. Tak też się stało.

Na warszawskim AWF-ie pojawiliśmy się przed godz. 9:00. Na wszystko był czas, wreszcie na spokojnie i bez nerwów. Adi cały czas spędził na płycie stadionu robiąc zdjęcia, a ja postanowiłam się trochę wyciszyć, z dala od innych poszłam na rozgrzewkę.

Gościnnie pojawili się czołowi lekkoatleci: Joanna Jóźwik, Sofia Ennaoui i Marcin Lewandowski. Uśmiechnięci, otwarci i pełni pozytywnej energii. Zawody oficjalnie rozpoczęły się o 9:15, a ostatni zawodnicy pobiegli tuż po godz. 13:00. Może  dlatego, sporo osób bardzo szybko uciekło ze stadionu po swoim biegu? Z jednej strony się nie dziwie, a z drugiej żałuję, że kibiców było stosunkowo mało.

Omawiamy wrażenia po biegu

Omawiamy wrażenia po biegu

Zawodnicy Mistrzostw Polski zostali podzieleni aż na 17 serii! Sukcesywnie co 15 min. ruszała kolejna tura. Nie było podziału na płeć, a w mojej serii były tylko 4 kobiety i 16 mężczyzn. Tak sobie myślę, że to był atut. Było z kim się ścigać. To miał być bieg na przetarcie, taka rozgrzewka przed piątką. Miało być lekko i przyjemnie – w sumie sama w to nie wierzyłam. Od początku popędziłam za Mateuszem Jasińskim, on biega bardzo lekko przez co i mi biegło się swobodnie. Nie kontrolowałam swoich międzyczasów, nie miałam pojęcia w jakim tempie biegniemy. Nie hamowałam się, ale cały czas miałam w głowie że czeka mnie jeszcze 5km. Bałam się, że w kolejnym starcie zetnie mi nogi, ale z drugiej strony przecież byłam na to gotowa! Ostatnie kółko starałam się przyśpieszyć, jeszcze wtedy bez świadomości walki o pudło! A co dopiero o tytuł Mistrzyni! Swoją serię skończyłam na 3. pozycji, z czasem 5:40:72.

mila_02

Tuż przed godz. 11. byliśmy już w drodze na Agrykolę. Na szczęście poszło bardzo sprawnie, a to tego transferu obwiałam się najbardziej. Na miejscu mieliśmy nawet spory zapas czasu. Nie wiedziałam jednak kiedy zabrać się za kolejny rozruch i co właściwie mam zrobić. Postawiłam na krótki trucht i kilka dynamicznych rytmów.

Na trasie biegu Samsung Irena Women's Run

Na trasie biegu Samsung Irena Women’s Run

Na 5 minut przed startem ustawiłam się w pierwszej linii, nie było podziału na elitę dlatego trzeba było zadbać o dobrą pozycję od samego początku. Przez cały bieg byłam w czubie, ba! śmiem twierdzić, że to był samotny bieg. No prawie, ale cały wiatr brałam na siebie. Od początku było pewne, że walka rozegra się pomiędzy Ewą Jagielską i Dominiką Stelmach. Niewiadoma była jedna „która z kobiet dobiegnie trzecia?”. Dwie pierwsze zawodniczki sukcesywnie budowały sobie przewagę i żadna z dziewczyn (poza Ewą i Dominiką) nie liczyła się w walce o zwycięstwo. Potem byłyśmy My, czyli kolejne trzy kobiety. Przez 2 km słyszałam tylko tupot ich stóp, potem zaczęły się schody. Myślę jednak, że wzajemnie się mobilizowałyśmy. Dla mnie najcięższym odcinkiem był podbieg na Belwederskiej, ale straty miał zrekompensować zbieg na Myśliwieckiej – trochę tak było. Nogi były lżejsze niż dotychczas, ale ciągle czegoś mi brakuje. Walczyłam do końca, ale przyznam że miałam mnóstwo wątpliwości. Od 3-4 km broniłam już tylko 4 pozycji. Wcale nie była ona taka pewna. Na ostatniej prostej wyglądałam zegara z pomiarem czasu, ale ten był zupełnie niewidoczny. Po co tam stał? Chyba tylko dla osób będących już na mecie…

Po biegu z medalem

Po biegu z medalem

Będę szczera, dla mnie liczył się przede wszystkim końcowy rezultat. W ciemno brałabym wynik łamiący 19 minut i mogłabym być nawet 20. Zwłaszcza, że organizatorzy nagrodzili tylko pierwszą kobietę open i najszybsze panie w poszczególnych kategoriach. Metę przekroczyłam z czasem 19:26. Wyrównałam swój rekord życiowy z 2016 roku. Nie jest źle, mogło być lepiej. To był dobry trening.

Podium Kobiet, Amatorskie Mistrzostwa Polski na 1 Milę

Podium Kobiet, Amatorskie Mistrzostwa Polski na 1 Milę

Czasu na biadolenie nie było, bardzo szybko zebraliśmy się z powrotem na stadion lekkoatletyczny, gdzie odbywały się Amatorskie Mistrzostwa Polski na 1 Milę. Adi chciał zrobić fotki zwycięzcom. Jakie było nasze zaskoczenie, kiedy okazało się, że tytuł Mistrzyni należy do mnie!!!!

Wiecie co? Ja wiem, że mój wynik nie powala na kolana, ale jestem z siebie naprawdę dumna! Ty też mogłaś/eś tam być! Czasami zbieg różnych okoliczności sprawia, że prędzej czy później Twoje starania nie pójdą na marne. Poza tym, kto by pomyślał, że w wieku 30 lat można spełnić marzenie które było niedoścignione jak byłam nastolatką?! Warto poczekać. Rób dobrze, a dobro do Ciebie wróci! :)

Gratulacje, nagroda. Mistrzyni Polski

Gratulacje, nagroda. Mistrzyni Polski

PS. Mój dotychczasowy zegarek, to już staruszek. Czasami nie mogłam zgrać z niego treningów, do tego ładuje się znacznie dłużej niż kiedyś i szybciej pada bateria. Wygrałam nowego Garmina, przypadek? Nie sądzę! :)