wpis25_1

Lekki niedosyt

W zeszłorocznej edycji Biegu Samsung Irena Women’s Run niestety nie udało mi się wystartować, czego bardzo żałowałam. Dokładnie rok temu po prostu nie dotarłam na start a na pamiątkę została mi jedynie turkusowa koszulka. Tym razem, oprócz pakietu mam również medal, co oznacza że trasa 5 km została zaliczona. Atmosfera całej imprezy utrzymana była w rytmie muzyki a zawodniczki bez wątpienia zażyły dużą dawkę endorfin. Organizatorzy zadbali o możliwość wspólnej rozgrzewki oraz gimnastyki tuż po biegu.

Start zaplanowany był na godzinę 12:00, w związku z czym nie było potrzeby korzystania z opcji budzika. Liczyłam na nieco dłuższy sen zwłaszcza, że tak trudno zwlec mi się codziennie z łóżka o godz. 6:30. Pomyślałam, że weekend to doskonała okazja na regenerację. No i najwyraźniej każdego dnia brakuje mi jedynie 30 min snu bo o godz. 7:00 (nie patrząc jeszcze na zegarek) stwierdziłam, że wreszcie się wyspałam. Ech.. :) Jak widać nie należę do „Nocnych Marków” a raczej do „Rannych Ptaszków”.

Mimo dobrego nastroju i dopingu Adiego, po biegu czułam jednak lekki niedosyt. Po cichu liczyłam chyba na nieco lepszy wynik. Mam jednak nadzieję, że to nie wszystko na co mnie stać i wynik 21 min. 54 sek. na 5 km jest jeszcze do poprawy. Jedno jest pewne, niedzielna nieco kapryśna pogoda nie ułatwiła mi zadania. Po kilku przedpołudniowych ulewach (przynajmniej na Tarchominie), zrobiło się bardzo duszno. Już po kilku metrach truchtu w czasie rozgrzewki czułam się jak lep na muchy. Koszulka nieprzyjemnie przyklejała się do ciała i zdecydowanie nie było czym oddychać. Pierwszy kilometr mimo tłoku był jeszcze całkiem znośny, a to dlatego że biegłyśmy wśród drzew. Jednak trasa biegu od 2 km skierowana została na ul. Belwederską i tu poczułam diametralną różnicę, zrobiło się po prostu bardzo parno. Dodatkowo od tego momentu aż do 3 km do pokonania był dość wymagający podbieg, który weryfikował siły każdej z nas. Po tym odcinku udało mi się wyprzedzić kilka dziewczyn z czego byłam bardzo dumna, na widowiskowy finisz zabrakło jednak sił. Jeszcze kilka minut po biegu czułam się nieco skołowana. Za nim zmęczenie zupełnie ze mnie zeszło upłynęło trochę czasu ale bez wątpienia było warto. W klasyfikacji ogólnej byłam 20 a w kategorii wiekowej 7.