Projekt bez tytułu

„Mój Bieg” – czyli co znajdziesz w książce Marcina Lewandowskiego

Zakup książki „Mój Bieg” Marcina Lewandowskiego zajął mi kilkanaście sekund, swój egzemplarz zakupiłam jeszcze w przedsprzedaży. Zadowolona i pełna ekscytacji, nie mogłam się  doczekać kiedy książka trafi w moje ręce. Jeszcze tego samego dnia usłyszałam: „Podobno jest kiepska…”

Ponieważ jestem mocno związana z bieganiem i podziwiam Marcina jako sportowca, w ciemno stanęłam w jego obronie: „Chcę mieć własne zdanie w tej kwestii! Po co mi to mówisz…” Następnego dnia wrzuciłam informację na Instagramie, że jestem szczęśliwą posiadaczką książki, odznaczyłam profil Marcina, a ten skomentował „ Daj znać jak się czyta, jestem mega ciekawy..” I co teraz? Trochę spanikowałam, co jeśli faktycznie książka jest do dupy? Przecież nie powiem mu tego…

Marcina podziwiam od dawna, jestem tym typem, który zawody lekkoatletyczne mogłabym oglądać codziennie. Trochę łatwiej jest mi też zrozumieć świat lekkoatletów, bo sama kiedyś byłam zawodniczką warszawskiej Skry. Co ciekawe, Marcin jest w moim wieku i  gdybym tylko trochę szybciej przebierała nogami moglibyśmy się spotkać gdzieś na zawodach. Zwłaszcza, że mamy mnóstwo wspólny znajomych z bieżni…

3

Marcina poznałam dopiero kilka lat temu – przy okazji pracy w redakcji sportowej. Na początku  2018 roku dostałam propozycję wyjazdu na Mistrzostwa Europy w Berlinie, które miały odbyć się w sierpniu. Moje zadanie, jeszcze wtedy, nie do końca było doprecyzowane, ale ja cieszyłam się jak małe dziecko! Usłyszałam tylko: „Pojedziesz, zrobisz social media… może jakieś wideo. Zobaczymy!” W lutym pojechałam na Copernicus Cup w Toruniu, potem na Mistrzostwa Polski w Lublinie na otwartym stadionie, wszystko po to, żeby lekkoatleci mogli mnie „poznać”, a raczej kojarzyć moją twarz. Obie imprezy były dla mnie bardzo cennym doświadczeniem, dodatkowo miałam szansę zobaczyć od kulis  jak to wszystko wygląda – a wygląda nieco inaczej niż to, co można zobaczyć z trybun czy w transmisji telewizyjnej. Bardzo doceniam ten czas, chętnie wróciłabym do tego typu pracy na czas TOKIO 2020!

Wróćmy jednak do książki…

Projekt bez tytułu (3)

To co zachwyciło mnie na pierwszy rzut oka, to okładka! I nic dziwnego, bo autorką zdjęcia jest Aleksandra Szmigiel, a ona robi naprawdę świetne zdjęcia naszym sportowcom! Olę miałam okazję poznać w Berlinie – bardzo sympatyczna dziewczyna, która też kiedyś trenowała lekką!

Tak jak często podkreśla Marcin, to nie jest autobiografia. W książce znajdziecie masę anegdot dotyczących  jego życia sportowego. Poznacie nastoletniego Lewandowskiego, który nie lubił biegać i sportowca, który pokochał lekką. Choć autor starał się pokazać chronologicznie swoją sportową drogę, to często w różnych momentach wracał wspomnieniami do danego wydarzenia – co wprowadzało mnie w  lekkie zagubienie. Do stylu, w jakim jest napisana ta książka, szybko można się jednak przyzwyczaić. Szczerze mówiąc ma to swój urok, bo mam wrażenie, że są to faktycznie słowa Marcina, a nie pięciu innych redaktorów.  Na spotkaniu autorskim w Warszawie okazało się, że miałam rację! Jedyną osobą, która ostatecznie pomogła Marcinowi spiąć książkę do kupy był Jakub Jelonek.

Dzięki tej książce, łatwiej zrozumieć życie sportowca, poznać je od kulis i docenić pracę jaką wkładają lekkoatleci przez cały rok, żeby przygotować się do jednej, jedynej imprezy docelowej w roku!

Mi osobiście bardzo podobały się wspomnienia z Kenii, gdzie Marcin opisuje w jakich warunkach trenuje, podróżuje i z kim ma okazje biegać. Zazdroszczę mu tych podróż (nawet z kurami w busie czy samolocie), nowych smaków (kawy parzonej przez tubylców) i ludzi (biegaczy z całego globu), których miał szansę poznać dzięki bieganiu.

Z zaciekawieniem czytałam również o Mistrzostwach Europy w Berlinie w 2018 roku, wszystko przez to, że tam byłam! Ja też biegałam, ale po mieście, miedzy hotelem, w którym spała kadra, miejscem gdzie odbywała się dekoracja sportowców i po stadionie, żeby „złapać” naszych reprezentantów na krótką rozmowę 😉
Marcina spotkałam przez przypadek dzień lub dwa przed jego pierwszym startem – chyba był wtedy na rozruchu po podróży, zapytałam mnie czy wiem gdzie jest park i tyle…. Szczerze mówiąc nie pomogłam ;))) Potem z zapartym tchem obserwowałam jego każdy start i drogę do medalu! Polecam te emocje na żywo! Jeśli jeszcze nie mieliście okazji być na tego typy zawodach koniecznie się wybierzcie!

Lewy_3

Jeśli jesteście ciekawi jakim trenerem jest Tomasz Lewandowski, jaki miał (i nadal ma) wpływ na karierę Marcina – to też znajdziecie w tej książce. Ich układ zawsze mnie ciekawił, w końcu są braćmi, ale też potrafią zachowywać doskonałe relacje zawodnik – trener… Marcin w książce nazywa go Aniołem Stróżem!

Z uśmiechem na twarzy czytałam kolejne wzmianki o osobach, które znałam osobiście.  Świat biegaczy jest jednak bardzo mały ;))

Choć Marcin podkreśla jak ważna jest dla niego rodzina, to nie poznacie żadnych pikantnych szczegółów z jego życia osobistego. Za to poznacie go jako zdeterminowanego sportowca, osobę bardzo wrażliwą (choć twierdzi, że nigdy nie płacze) i prawdziwego walczaka z bieżni!

To książka dla fanów lekkiej atletyki i osób, które szukają motywacji. Marcin zdradza, skąd czerpie energię do codziennych treningów i jak przygotowuje się do każdego startu. To również książka dla wszystkich tych, którzy nie rozumieją świata sportowców, a chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej!

Polecam! Choć przyznaję, że mogę być nieobiektywna 😉
Trzymam kciuki za TOKIO 2020 za wszystkich lekkoatletów! A w szczególności za Marcina, który już zapowiada koniec kariery. Niech to będzie jego impreza marzeń!