wpis30_1

Pro Touch Warsaw Interrun

Bieg po lesie, słoneczna piękna pogoda, doskonała atmosfera. To już druga edycja biegu, w której wspólnie wzięliśmy udział na dystansie 10 km. To pierwszy start po wakacyjnej przerwie i to dopiero początek. Przez ostatni dwa miesiące jedynie z zazdrością obserwowaliśmy zmagania innych biegaczy a teraz sprawdzimy siebie.

Trasa biegu była bardzo przyjemna i to zdecydowanie ze względu na to, że, impreza odbyła się w lasku Młocińskim. Kibiców na samej trasie było nie wielu, bowiem wszystkie osoby towarzyszące czekały na swoich bliskich już na mecie. Mimo to, z racji trzech pętelek jakie mieliśmy do pokonania, doping w tym strategicznym miejscu dodawał sił w nogach.

Bieg ukończyliśmy z identycznymi wynikami 44:31, nie są to nasze najlepsze czasy w tym sezonie ale generalnie byliśmy zadowoleni. Bez wątpienia są one o niebo lepsze od rezultatów z poprzedniego roku a to znaczy, że w kolejnej edycji będzie jeszcze szybciej. Ten start daje mi mnóstwo satysfakcji, zwłaszcza że już po raz drugi w swojej kategorii wiekowej zajęłam trzecie miejsce :)

Zawsze podczas rejestracji do biegu zależy nam na tym, żeby mieć kolejne dwa numery startowe. Tym razem jednak się nie udało, Adi wystartował z numerem 268 a ja z 270. Niestety numer 269 uciekł mi z przyczyn technicznych podczas realizacji opłaty za bieg. Najzabawniejsze jest to, że bezwiednie spotkaliśmy zawodnika z „moim” straconym numerem na trasie. Dodatkowo już po biegu Adi pogratulował Panu za jego świetną formę w wieku 67 lat i właśnie wtedy z uśmiechem na twarzy zorientowaliśmy się komu przypadł mój utracony numer startowy :)